123

Uwaga! Ta wi­try­na wy­ko­rzy­stu­je pli­ki cook­ies w ce­lu umoż­li­wie­nia dzia­ła­nia nie­któ­rych fun­kcji ser­wi­su (np. zmia­ny ko­lo­ru tła, wy­glą­du in­ter­fej­su, itp.) oraz w ce­lu zli­cza­nia li­czby od­wie­dzin. Wię­cej in­for­ma­cji znaj­dziesz w Po­li­ty­ce pry­wat­no­ści. Ak­tual­nie Two­ja przeg­lą­dar­ka ma wy­łą­czo­ną ob­słu­gę pli­ków co­o­kies dla tej wi­try­ny. Ten ko­mu­ni­kat bę­dzie wy­świet­la­ny, do­pó­ki nie za­ak­cep­tu­jesz pli­ków cook­ies dla tej wi­try­ny w swo­jej przeg­lą­dar­ce. Kliknięcie ikony * (w pra­wym gór­nym na­ro­żni­ku stro­ny) ozna­cza, że ak­ce­ptu­jesz pli­ki cookies na tej stro­nie. Ro­zu­miem, ak­cep­tu­ję pli­ki cook­ies!
*
:
/
G
o
[
]
Z
U

Poniedziałek – 19.07.10

Masai Mara – dzień trzeci

Joseph chyba lubi lwy :-). Dzisiaj zapowiedział pobudkę na szóstą, jeszcze przed świtem i wiezie nas do „króla dżungli”.

Zaraz po przekroczeniu granicy rezerwatu pojawiły się pierwsze promienie słońca. Stanęliśmy na chwilę i zrobiliśmy kilka zdjęć. Tylko kilka – z dwóch powodów: po pierwsze, jesteśmy prawie na równiku (1,25 stopnia od równika, czyli jakieś niecałe 140 km w linii prostej). Na równiku doba dzieli się dokładnie na dwie równe części (niezależnie od pory roku). Słońce wstaje o godz. szóstej, a zachodzi o osiemnastej. Słońce ma do pokonania 180 stopni dokładnie w 12 godzin (czyli 720 minut) co daje 1/4 stopnia na minutę. A ponieważ wielkość kątowa słońca wynosi pół stopnia, to czas „wysuwania” się całej tarczy słonecznej wynosi 2 minuty :-). Czyli zjawisko „wschodu słońca” (analogicznie jest z zachodem) trwa dosłownie kilka minut.

Wschód słońca nad Masai Mara. Kenia.

X

Wschód słońca nad Masai Mara. Kenia.

I po drugie – Joseph nas poganiał :-). Jedziemy więc do króla.

Król siedział w wiadomym Josephowi miejscu i czekał na nas. Gdy nas zobaczył – wstał i majestatycznym krokiem oddalił się, po czym usiadł tyłem do nas :-). Ech, Ci królowie:

 
Król Lew. Masai Mara. Kenia.

Zdążyłem strzelić jeszcze kilka fotek i po sprawie :-). Joseph miał rację. Trzeba się spieszyć :-). Czasu na powtórkę nie było.

 

 

Król Masai Mara. Kenia.

Opuszczamy króla i jedziemy poszukać jego rodzinki. Nieopodal znajdujemy lwicę z małymi:

 

 

 

 

„Królowa” i jej dzieci. Masai Mara. Kenia.

 
Bawiące się maluchy. Masai Mara. Kenia.

W pewnym oddaleniu za lwią rodziną kręcił się szakal. Pewnie liczy na resztki ze śniadania, które niebawem zagości na lwim stole:

 

Szakal. Masai Mara. Kenia.

Do obozu wróciliśmy około godziny dziewiątej. Po posiłku, pożegnaliśmy się z Shukurrem i innymi Masajami i udaliśmy się w drogę powrotną do Nairobi. Z fotografowaniem było podobnie jak w tę stronę, tzn. kiepsko. Dziury, dziury i jeszcze raz dziury. Samochód albo podskakiwał, albo jechał slalomem – w zależności chyba od nastroju Josepha. W każdym razie trudno było złapać kadr w takich warunkach.

Zdaję sobie sprawę, że nasza wyprawa powoli dobiega końca, staram się więc jeszcze na koniec uchwycić jakieś charakterystyczne cechy Afryki. Walka o wodę – woda to życie ludzi i zwierząt:

Wodopój na trasie Oloolaimutia – Narok. Kenia.

X

Wodopój na trasie Oloolaimutia – Narok. Kenia.

Wszechobecny pył. Brak wilgoci powoduje, że najlżejsze podmuchy wiatru unoszą tumany drobnego pyłu):

 

Pyłowa mgła. Kenia.

Czerwone drogi (w popołudniowym świetle wydają się jeszcze czerwieńsze):

 

Czerwone drogi Afryki. Kenia.

W Narok mieliśmy postój i zjedliśmy obiad. Jak zwykle – doskonały. A potem już tylko podróż do Nairobi, w centrum przesiadka do matatu i po chwili jesteśmy znowu w domu.

Teraz już tylko przeglądanie zdjęć i próba uporania się z zaległościami na stronie internetowej. Niestety, to przerasta moje siły :-). Idę spać.

Komentarze: skomentuj tę stronę

Serwisy 3n

Logo Kombi
Logo Wirtualnej Galerii
Logo 3N STOCK PHOTOS
Logo Kombi PDF Tools
Logo Projektora K3D
Logo 3N Games